mój kochany Dingo [*] 12.02.2013 |
Dyzio99
|
3 dni temu odszedł od nas kochany piesek Dingo miał 12 lat. Kupiłem go jeszcze w szkole podstawowej nie sprawiał nam żadnych problemów wychowawczych oprócz drobnych szkód wyszkodzonych za szczeniaczka (próby gryzienia laczków itd ). Jakieś 5 lat temu wyjechałem za granice piesek zostal z rodzicami w naszym rodzinnym domu. Kilka razy do roku zjeżdzałem na 2-3 tyg i spedzalem z nim bardzo duzo czasu był dla mnie jak brat ponieważ wychowywałem ssie z nim jak mi było źle przyszedł przytulił się pocieszył. Nie wiem czy wasze dalmatyńczyki też tak mają mój kochany piesek mimo tego że psy nie potrafią mówic ludzkim głosem potrafił mruczeć w taki sposób ze potrafil przytaknąc pomrukiem lub zaprzeczyc wiem ze to dziwne ale tak było dostałem tez od dziadka harmoszke do grania i zawsze jak na niej graliśmy Dingo siadał i śpiewał w rytm harmonijki był naprawde niezwykłym psem bardzo przyjaznym dla innych ludzi jak była impreza rodzinna dzielnie od poczatku do konca uczestniczył radosnie witając wszystkich gości. Gorzej było z innymi pieskami nie wszystkich tolerował a szczególnie te głośne i szczekające na jego widok. Latem był szczególnie szcześliwy posiadamy działke na zaciszu gdzie zawsze radośnie obserwował wszystko uczestniczył zarówno w rozpalaniu grilla jak i w połowie ryb w oczku wodnym aż po pielenie w ogródku kiedt wyrywaliśmy zielsko a on stał koło nas i skubał trawe i wypluwał kawwałek dalej zeby nam pomóc na tej też działce teraz spoczywa:( kilka lat temu podczas jakiejs imprezy rodzinnej dostał ataku upadł na ziemie piszczał strasznie i posikiwał. Weterynarka stwierdziła u niego padaczke dostawal tabletki niby wszystko było ok ale ataki sie powtarzaly co jakis czas. Tego roczne świeta byłem w Polsce i poszedlem z nim do tego samego weterynarza poniewaz dostawał ataki "trzęsiawki" zrobilismy badania krwi i okazało sie że ma niewydolnośc nerek... U tak starego psa można juz było tylko zastosowac leczenie w postaci tabletek i diety ktore mialy zatrzymac zatruwanie mocznikiem organizmu. Niestety od wizyty u weterynarza i rozpoczecia leczenia pod koniec stycznia zaczelo sie pogarszać stracil apetyt spał cały czas nie chcial juz chodzic na dwór stracił cały swój zapał do życia i energie zaczął sie odizolowywać tracił siły. 12.02.2013 dostalem wiadomosc od mamy ze juz przyszedl koniec na Dingusia leciała mu czarna wydzielina z buzi i odbytu juz nie wstawal tylko wodził oczkami obserwujac i podjelismy decyzje żeby zakonczyc jego cierpienie zamówilismy usługe domową u weterynarki w celu uśpienia. Dzielnie obserwował wszystko przyszła pani weterynarz opowiadala mu i nam co bedzie robic dostal pierwszy zastrzyk uspakajający trzymalismy go za łapke i powtarzalismy ze go kochamy i zawsze bedzie naszym kochanym pieskiem wtedy dostal drugi zastrzyk zamknąl oczka i z bardzo duzym spokojem odszedł Jest nam wszystkim bardzo ciezko to dopiero pare dni mineło a ja (chociaz jestem facetem) nie moge powstrzymac łez wszystko go przypomina tapeta w laptopie puste miejsce gdzie stało jego wyrko kłaczki na dywanie które jeszcze na długo pozostana wbite poniewaz nie da sie ich tak łatwo usunąc posiadacze dalmatynczyka wiedza o czym mówie:) Jedyne pocieszenie dla mnie to fakt że miał z nami szczęśliwe i pełne radości życie a my tak samo mamy same miłe wspomnienia. Jeśli ktoś przeżywa podobną strate prosze o wisy i komentarze i pozdrawiam wszystkich chodowców kropków. Ja mysle ze moja przygoda z tą rasą też sie jeszcze nie skonczy.
|
||||||||||||||
|
FiGa
.
|
Byliscie z nim do konca... mial wspaniale zycie. Wiele psiakow nie ma takiego szczescia...
Biegaj za teczowym mostem malutki i czekaj na swoich wspanialych wlascicieli... pozdrow od nas Hugo i Azulke... i czuwajcie nad nami.... |
||||||||||||||
|
Dyzio99
|
Dziękuje Ci wiele teraz znacza dla mnie takie słowa. To prawda i on z nami miał wspaniałe życie a my z nim jeszcze wspanialsze. Ciekaw jestem jak to jest z tym tęczowym mostem chcialbym sie z nim tam spotkac... Napewno pozdrowi Hugo i Azulke był w stosunku do psow swojej rasy bardzo pozytywnie nastawiony zapomniałem dodać że jakieś 5 lat temu calkiem przypadkowo Dinguś na pewnym spacerze spotkal swojego ojca który mieszkał calkiem w innym miescie było to ich pierwsze spotkanie a staneli jak wryci zero agresji nic obwąchiwały sie merdały ogonkami pomrukiwali sobie było bardzo przyjaźnie potem sie rozeszlismy i juz sie wiecej nie widzieli jego ojciec odszedl kilka miesiecy po tym spotkaniu... Dingo ma tez swojego synka w miescie polozonym kilkanascie km od naszego mam zamiar kiedys go odwiedzic moze nawet sie pokusze zeby znaleźc mu jakas fajna dalmatyne i podtrzymac ród dingusia i przygarnac kolejnego potomka
|
||||||||||||||
|
FiGa
.
|
Szosty zmysl maja nasze psiaki, potrafia wyczuc "swoich"
Co do potomka Waszego Dingo... na codzien ratuje nakrapiane mordki porzucone w schroniskach, nie popieram rozmnazania psiakow bezpapierowych. Film 101 dalmatynczykow i moda bardzo skrzywdzila te rase, a teraz fundacje dwoja sie i troja by pomagac porzuconym dalmatynczykom... jest ich jednak wiecej niz jestesmy w stanie udzwignac Psiaki ktore przychodza na swiat niestety odbieraja domki tym, ktore juz sa... W Polsce mamy za duzo psow, powinnismy dazyc do zmniejszania tej liczby Dla przykladu, Benio, ktory nie daje mi spac po nocach I Roxi, ktora po wyciagniaciu ze schroniska 2 tyg plakala za wlascicielem ktory ja porzucil... sunia juz nie placze, czeka na domek... |
||||||||||||||
|
Dyzio99
|
Nie wiem sam to dopiero drugi tydzien odkąd nie ma Dingusia z nami ... Za szybko na podjęcie jakiejkolwiek decyzji. Masz racje serce sie kraja jak sie patrzy na te psiaki mają taki błagający wzrok zupełnie inny od szcześliwego kochanego dalmatyńczyka ale niestety są tacy ludzie którzy potrafią porzucić swojego pieska bez mrugnięcia okiem ja bym tak nie mógł... Mam nadzieje ze psiaki znajdą dom i kochającą rodzine
|
||||||||||||||
|
FiGa
.
|
W moim przypadku bol po stracie psiaka byl tak wielki, ze dalismy dom psiakowi ok 2 tygodnia od naglej smierci naszego przyjaciela... nie wzielismy psa na zastepstwo, wzielismy, by ukoil choc troche pustke po stracie... i to naprawde pomaga, gdy ma sie czyms zajac mysli.
Kazdy z nas jednak na swoj sposob radzi sobie z bolem... i chocby bylo wiadomo, ze psiak odejdzie to w zaden sposob nie jestesmy w stanie przygotowac sie na to... zawsze boli tak samo |
||||||||||||||
|
mój kochany Dingo [*] 12.02.2013 |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.