Forum Łaciata Strona FORUM -  wszystko o dalmatyńczykach Strona Główna


Łaciata Strona FORUM - wszystko o dalmatyńczykach
Forum Łaciatej Strony | www.dalmatynczyk.prv.pl
Odpowiedz do tematu
problemy na spacerach
agata7


Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Mam klopoty ze spacerami, moja Figa ucieka mi na prawie kazdym spacerze, goni wszystko to co sie rusza(wlacznie z dziecmi), w szczegolnosci lubi pedzic za rowerzystami. Ogolnie sieje postrach.Musi chodzic w kagancu, bo pare razy ugryzla.Wraca po paru godzinach.
Takie spacery to mala przyjemnosc. Probowalam wspolpracy z treserem i jego sie slucha. Mnie, a w szczegolnosci moje dzieci ma w nosie.Czasem jestem bezradna. Kochamy ja ogromnie.Ona nieszczegolnie lubi obce dzieci, potrafi zawarczec a nawet ugryzc. Moze ktos mi pomoze i poda mi jakas metode. A moze ktos ma takie same problemy ze swoim pupilem?
Zobacz profil autora
weronika


Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

no właśnie ja mam podobny problem.Wcześniej miałam jamnika i praeiw nigdy nie wychodziłam z nim na smyczy gdyz na wołanie przychodził bez oporu zato Rina rzadko spuszczam gdyż przywołanie go do nogi graniczy z cudem!! Nie jest wogóle agresywny i uwielbia dzieci tyleże wcale mnie nie słucha na spacerze.Co robić?? Mam nadzieję ze na ta stronę wejdzie jakiś treser i podpowie nam jak nauczyć te żywiołowe psiaki wracania na komende...metoay na nagrode nie sprawdza sie bo on nie myśli wtedy o jedzeniu..Smutny
Zobacz profil autora
inkaska
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

nie wiem co ci poradzic....chyba nie poszostaje ja pilnowac jej zachowan, na ile sie da.....moja jest bardzo bojowa, wiec wychodzi na smyczy i w kagancu, spuszczam ja jak idziemy pograc w pile...staram sie uprzedzac jej zamiary......do dzieci to roznie bywa......ale wiem jedno nie zostawilabym jej samej z malym dzieckiem........ja natomiast moge z nia robic co chce...jeszcze nie zdazylo sie by warknela.....pozdr!
Zobacz profil autora
agata7


Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Dzięksior! Rzeczywiście drobne przekąski- nagrody na spacerze nispecjalnie dzialają. Mogę wołac , gwizdać, a i tak Figa pędzi w swoją stronę jakby ktoś ją gonił.
Wtedy jestem bez szans...Teraz, gdy tyle mówi się o ptasiej grypie, trochę to ryzykowne, bo nie wiem czy w trakcie swoich wypadow nie ma kontaktu z jakims ptaszyskiem. Mieszkam w okolicy lasu i ptakow tu pod dostatkiem. Wprawdzie Figa jest w kagańcu, więc nie zje ,,drobiu'' ale moze cos przywlec ze sobą. Czy ktoś słyszał czy ta grypa przenosi się na psy?
Zobacz profil autora
inkaska
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

mysle ze nie ma co panikowac....choc ostroznosc nie zaszkodzi...ale swoja droga media potrafia manipulowac ludzmi i ich nastrojami.....by nabijac kase....kolo mnie swego czasu duzo bylo zdeczlych golebi....bo koty sobie uczty robily..........
a czas pokaze co bedzie........poki co z tego co sie orientuje ta grypa jest do wyleczenia.....trzeba jednak nie bagatelizowac objawow i zasiegnac rady lekarza...zreszta w kazdej postaci grypy trzeba uwazac....pozdrawiam!
Zobacz profil autora
Bynik
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mysłowice

Ufff... To mi ulżyło, a już myślałem, że z naszą Kropką coś nie tego. Na wołanie przyjdzie od razu pod jednym wszakże warunkiem, że jej akurat nic innego w tym momencie nie zainteresuje. Wesoly

Jeśli chodzi o ptasią grypę to przytoczę tu moje zdanie wyrażone w zupełnie innym miejscu
...Przyjmijmy, że w Eropie żyje 2 mld. ptaków. Niech rocznie ginie (z różnych
powodów) 30%, z czego 20% z przyczyn naturalnych, co daje dziennie około 330
tysięcy, ale dziwnym trafem ostatnio prawie każdy martwy ptak jest podobno zarażony
jakimś strasznym wirusem (nie dziwi was to) a gdzie te, którym udało się paść
np. na "ptasią sraczkę"? Coś mi tu śmierdzi, tym bardziej, że najbardziej
niehigieniczny rejon świata (Afryka) jakoś wolny od tej zarazy, tam ptaki nie
padają na grypę, tylko wracając zarażają się po drodze, by w Europie
złośliwie narobić mi na głowę wirusową bombą i spaść na ziemię (najlepiej w
Rugii) by naukowcy mogli ogłosić - tak to wirus H ileś tam...
W Toruniu trzy łabędzie... Tylko jakoś nie zauważyłem by kilkanaście innych wykazywało jakieś symptomy...
Skoro wirus taki jadowity to dlaczego tylko trzy sztuki, a nie 50% stada.
I sprawa ostatnia jak padnie kurczak lub inny indyk to natychmiast po decyzji bardzo kompetentnych czynników,
likwiduje się całą hodowlę (niekiedy kilka tysięcy), a w centrum kilkuset tysięcznego Torunia
paraduje sobie stadko łabędzi (w rzece mogącej rozprzestrzeniać wirusa poprzez odchody) i nikt nie nawet nie zająknął się na temat likwidacji...
czy nie przypadkiem dlatego, że łabędzie nie zagrażają czyimś interesom...

Przepraszam, ze się tak wyprodukowałem, ale "ptasia grypa"powoduje u mnie wzrost ciśnienia. (nie lubię być manipulowany) Neutral
Zobacz profil autora
agata7


Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Figa zainteresowana jest wszystkim żywym i martwym. Najmniej interesująca jestem ja, w końcu ma mnie na co dzień...cóż się więc dziwic, ze nie ma ochoty na normalne powroty do domu.Co do grypy pewnie sporo w tym racji. Myśle, ze nie tylko w tej kwestii jesteśmy manipulowani, ale to temat nie psi.
Co do spacerów to chyba już się pogodzilam z tym, że wracam sama, a moja sunia 2-3 godz. później...Idę wlaśnie na spacer..pozdrawiam
Zobacz profil autora
Re: problemy na spacerach
Danka i Heroina
.
.

Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 972
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

agata7 napisał:
Mam klopoty ze spacerami, moja Figa ucieka mi na prawie kazdym spacerze, goni wszystko to co sie rusza(wlacznie z dziecmi), w szczegolnosci lubi pedzic za rowerzystami. Ogolnie sieje postrach.Musi chodzic w kagancu, bo pare razy ugryzla.Wraca po paru godzinach.
Takie spacery to mala przyjemnosc. Probowalam wspolpracy z treserem i jego sie slucha. Mnie, a w szczegolnosci moje dzieci ma w nosie.Czasem jestem bezradna. Kochamy ja ogromnie.Ona nieszczegolnie lubi obce dzieci, potrafi zawarczec a nawet ugryzc. Moze ktos mi pomoze i poda mi jakas metode. A moze ktos ma takie same problemy ze swoim pupilem?

Hmmmm... Brzmi niefajnie (ale zauwarzyłam ) .
Szczerze mówiąc jedyną żeczą którą Hera super opanowała to wracanie na komende. Wołam ją 20 razy na spacer i za karzdym razem daje plasterek kiełbaski. Twisted Evil Nic nierobie, nic niemówie po prostu kiełbasa do mordy i leć dalej. Tak nam wypadają spacery że Hercia jest głodna(przed śniadankiem i przed kolacją).
Co do szkolenia, ja wszystkim polecam zbawienną dla mnie metode klikerową [link widoczny dla zalogowanych] .
Co do podgryzania ( ) to polecam blog pewnego bechawiorysty, który opisał dokładnie resocjalizacje psa. [link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Bynik
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mysłowice

Danka i Heroina dziękuję za linki Wesoly przejrzałem i jestem pewien, że skorzystamy, ja i nasz piechol
Zobacz profil autora
Mycha
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sokołów

Zachowanie zależy od wychowania, ja sama nie jestem w tym doskonała dlatego mój pies czasami mnie nie słucha, ale nigdy nikogo nie pogryzł ani nikt specjalnie sie go nie boi Laughing Bo to taki lolek Ja myśle że tu problemem jest to że ma jakiś uraz do pojazdów jeżdżących. Często jak psy są przywiązane do łańcucha robią się agresywne , ale mysle że tu tak nie było. Może Twój pies potrzebuje więcej kontaktu z ludźmi ?
Zobacz profil autora
aga
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Górny Śląsk

mojego figa spuszczałam kilka razy na boisku i za kazdym razem przychodził , ale i tak sie boje czy jak poleci za jakims psem to nie wpadnie pod auto, wiec robie to jak najrzadziej.Figo atakuje wszystko co sie rusza: ptaki, osy,itp.
Nie lubi rowerzystów,motocyklistów...
Ale jest wspaniałym stróżem.Mam ogród i obszczeka wszystkich ktorzy chodzą koło naszej posesji.
Zobacz profil autora
Nicola_21
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

ja nie mam problemów na spacerach jak narazie z moja Nadią. czesto ja spuszczam ze smyczy, gdy kucne i ja zawołam lub wezme patyk do reki i powiem "Nadia masz" to przychodzi do mnie bez problemu. w prawdzie goni za wszyskim co sie rusza za ptakami, kotami, psami, dziecmi, rowerzystami(nienawidzi ich) ale gdy ja zawołam to reaguje. Nadia ma dopiero niecałe 5 miesiecy ale zdażyło sie juz kilka razy ze ugryzłaby lub lekko ugryzła kogos obcego(zwłaszca gdy ktos pcha sie do niej z łapami a ona nie ma ochoty zeby ktos obcy ją dotykał, głaskał i wogóle.. podchodził..zreszta nie dziwie się jej.. ja vzawsze mówie zeby jej nie głaskać bo może ugryżć i ze jezeli ja pogłaska to na swoja odpowiedzialnosć bo ja uprzedzałam. chyba ze to jakas moja kolezanka albo kolega to wtedy podpowiadam jak najlepiej do niej podejść zweby nie ugryzła mam sprawdzony sposób Wesoly zawsze działa. zastanawiam sie nad kupieniem kagańca.. ostatnio gdy byłam z nia na polnanie koło lasu i opalałam sie tam, Nadia siedziała kołomnie grzecznie dopuki nie przechodził tamtedy jakis facet, który wracał z pracy(górnik bo miał torbe górnicza..). Gdyby nie to, ze zasłonił się torba to miałby nogę odgryziona przy samej dup**.... i jeszcze cos.. chyba przyda mi sie też kolczatka.. Nadia strasznie mnie ciągnie na smyczy. próbuje ja nauczyć ładnie chodzic na smyczy :gdy mnie zaczyna ciągnac zatrzymuje się i dopuki nie poluźni to nie idziemy dalej a jak poluźni smycz to ruszamy i tak musze nawet kilkanascie razy... ale to sie zaczyna robic uciązliwe bo już kilka razy o mało nie spadłam przez nia ze schodów bo mnie tak pociagla.. teraz juz puszczam ja i leci po schodach luzem.. tylko modle sie zeby nikogo nie było na klatce schodowej np.z otwartymi drzwiami do mieszkania bo inaczej burza... moja Nadia to jest taki mały szaleniec, ze szkoda gadac Wesoly
Zobacz profil autora
plinka
.
.

Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 2734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

Swoją sunie jak była mała to spuszczałam ze smyczy daleko od ulicy (też bałam sie żeby nie wpadła pod samochód). Była szalonym szczeniakiem (jak każdy dalmat) i jak chciałam żeby sie wybiegała to spuszczałam ją ze smyczy przy jakimś dorosłym psie. Łatwiej było ją wtedy złapać i wiedziałam, że mi nie zwieje Wesoly
A teraz to mogę z Miką iść przy ruchkiwej ulicy bez smyczy i nie wejdzie na szose.

Też bawie się z Miką patykiem. Jak bawi sie patykiem to jest wtedy zajęta i głupie rzeczy jej nie przychodzą do głowy np.żeby zjeść jakiś śmieć, znlezioną kość lub pogonić za psem Mruga

aaa... Moja Mika też na początku jak zobaczyła psa na horyzoncie to gnała do niego. Teraz czasami jej to się zdarza ale zwykle słucha sie jak ja wołam i nie odbiega, ale często jak widzę jakiegos psa zbiżającego się w naszym kierunku to po prostu biorę ją na smycz i problem z glowy Mruga

Moja Mika chodzi w kagańcu od szczeniaczka chodź wcale nie jest agresywna. Na początku zakładaliśmy jej kaganiec, żeby śmieci na spacerze nie zbierała bo jak odkurzacz chodziła Wesoly Teraz zwykle też chodzi w kagańcu, takim luźnym że i tak jakby chciała to by ugryzła przez niego. Straż miejska gania psiarzy więc jakiś kaganiec musi być Wesoly

Na początku Mika też strasznie ciągała na smyczy. Nosiła obroże zaciskowa ale ona strasznie niszczy sierść. Poza tym Mika i tak ciągała i mogła sobie ukł. oddechowy uszkodzic ta obrożą. Potem używaliśmy kolczatki. Była bardzo pomocna, bo spacer nie był przyjemnością tylko ciąganiem nawzajem. No ale potem, na zimę musieliśmy wrócić do zwykłej obroży, bo metalowe nie nadaja sie na zimę.
Zobacz profil autora
Nicola_21
Aktywność na forum
Aktywność na forum

Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

jak nauczyć psiaka nosic kaganiec? slyszałam, ze dobrze jest kilka razy na poczatku wsadzic tam kawałek kiełbaski zeby sama włozyła pyszczek do kaganca i pomalutku oswajać ją z kagańcem zeby sie nie zraziła.. a później wydłuzac czas noszenia.. i jeszcze jedno jaki kaganiec kupić najlepiej? metalowy pełny, wygladajacy jak koszyczek czy może skurzany lub materiałowy półotwarty?ostatnio widziałam pitbula z materiałowym kagańcem i bardzo mi sie spodobał bo psiak nie odczówał chyba większej róznicy.. a co do skurzanego... to widziałam, ze nie nadaje sie gdy jest goraco bo odparza pyszczek. ostatnio widziałam dobermana z odparzonym pyszczkiem.. miał w tych miejscach prześwity w sierci na pyszczku...
Zobacz profil autora
plinka
.
.

Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 2734
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

zakładasz koganiec i juz! na początku możesz w domu zakładac albo juz na spacerze ale na kilka minut i wtedy chwalisz psa jak grzecznie go nosił. ja mam taki kaganiec:
[link widoczny dla zalogowanych]

jestem z niego zadowolona (Mika raczej nie:)), bo jak go mocno poluzuje to prawie wcale nie przeszkadza dla Miki. Może w nim swobodnie otwierac pysk i bawić się patykami (nawet ugryźć jakby chciała Wesoly). No ale jak twoja psina jest agresywna to lepej taki zakryty kupić. Ja bym kupiła kaganiec metalowy albo taki sam tyle że plastikowy-łatwiej go zniszczyć ale jest dużo lżejszy.

WAŻNE! Kaganiec musi być tak dopasowany żeby pies mogł w nim swobodnie otwierac pysk a nawet pić wode no ale nie mógł go sciągnąć.
Zobacz profil autora
problemy na spacerach
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 8  

  
  
 Odpowiedz do tematu